Czasami nie mamy wpływu na to, co dzieje się wokół nas. Ale mamy wpływ na to jak na to reagujemy, co z tym dalej robimy. Zmiany, czy to wielkie, czy te mniejsze, zwykle nie są dziełem przypadku. Są wynikiem konsekwencji i uporu w dążeniu do celu. Wymagają pracy i zaczynają się w naszych domach, w naszych sercach, w nas.
27 lutego 1992 roku w USA, pewna starsza pani, wsiadła do auta prowadzonego przez swojego wnuka z kubkiem gorącej kawy, kupionej w McDonald’s. Była to Stella Liebeck i nie miała pojęcia, że ten jeden gorący kubek, za chwilę zupełnie odmieni jej życie.
Pech chciał, że przy manewrowaniu przy pasach bezpieczeństwa, kawa wylądowała na ubraniu prawie 80-letniej kobiety.
Co było dalej?
👉 kawa była tak gorąca, że doprowadziła do poparzeń 3-ciego stopnia na 16 % powierzchni ciała
👉 staruszka tydzień spędziła w szpitalu, gdzie była poddana rozmaitym zabiegom medycznym, m.in. przeszczepowi skóry
👉 dojście do siebie zajęło jej dwa lata – przez ten czas wymagała stałej opieki, co spowodowało, że jej domownicy musieli częściowo zrezygnować z pracy
Nikt w tym czasie nie ostrzegał klientów, że podawana kawa nie nadaje się od razu do spożycia. Nie było ostrzeżeń na kubkach. O możliwości poparzenia się, nie ostrzegała też obsługa. Może ktoś pomyśli, że “przecież to oczywiste, że kawa jest gorąca”, prawda?
Jak się okazuje – niekoniecznie. W latach 1982-1992 kawa z McDonalds poparzyła znacznie więcej osób w podobnych okolicznościach. Niestety ok. 700 spraw, przeszło bez echa lub zostało wyciszonych.
Stella jednak postanowiła się nie poddawać i mimo wszystko, ubiegać się o zwrot kosztów leczenia. W USA system opieki medycznej jest w dużej mierze prywatny i koszty leczenia pokrywa ubezpieczenie lub my sami. Walka z gigantem nie była łatwa, ale dzięki swojej konsekwencji i uporowi, staruszce udało się przy okazji…. zmienić procedury.
Teraz już wiesz, skąd się wzięły ostrzeżenia na kubkach z gorącymi napojami.
Przypadek był szeroko opisywany w mediach i znany jest jako “Hot Cofee Case”. W 2011 roku HBO wyprodukowało dokument przedstawiający całą historię.
Jak widać, to co robi każdy z nas z otaczającym światem, jak reaguje na wydarzenia, ma znaczenie. To jak reagujemy, wpływa na to jak żyjemy.
A Ty? Walczysz o swoje?
Wielu z nas zostało pewnie nieraz niesprawiedliwie potraktowanych, ale już na starcie zrezygnowaliśmy z zabiegania o swoje prawa. Zwykle nie wiemy do kogo się zwrócić, gdzie szukać pomocy, od czego w ogóle zacząć.
Jeśli Ty też się zastanawiasz – zadzwoń do nas.
Wysłuchamy Cię i pomożemy znaleźć rozwiązanie. Nasze centrum pomocy działa praktycznie 24h.